- Na początku słyszałem dwa walnięcia myślałem, że ktoś jakimiś petardami wali. Następnie podjeżdżały straże pożarne, karetki i dużo policji - mówi nam światek zdarzenia.
Ewakuowano 20 osób, 4 w szpitalu
Na miejsce natychmiast skierowano sześć zastępów Państwowej Straży Pożarnej oraz jeden wóz Ochotniczej Straży Pożarnej. Jak poinformował st. kpt. Jan Czerwonka, oficer prasowy rzeszowskiej straży, płomienie były widoczne już z zewnątrz.
– „Pożar objął lokal na czwartym piętrze. Z budynku ewakuowano 20 osób, w tym cztery wymagały hospitalizacji”
– przekazał.
- W momencie, gdy na miejsce przyjechali strażacy, ogniem było objęte mieszkanie na czwartej kondygnacji. Jeszcze przed przyjazdem strażaków z bloku ewakuowały się 34 osoby. Równocześnie z gaszeniem ognia. Strażacy pomogli w ewakuacji 20 osób. Strażacy ewakuowali także 7 psów
- poinformował bryg. Marcin Betleja rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Akcja gaśnicza i ratownicza trwała do około godziny drugiej w nocy. Strażacy podkreślają, że z powodu silnego zadymienia mieszkańcy musieli być wyprowadzani w maskach ochronnych, które zapewniały im dostęp do świeżego powietrza podczas ewakuacji.
Mieszkańcy: to była melina
Na miejscu zdarzenia od sąsiadów można było usłyszeć, że mieszkanie, w którym wybuchł pożar, nie było zamieszkane na stałe.
– „Tam melina była. Rok temu to samo było. Podpalali mieszkanie”
- relacjonuje jedna z mieszkanek bloku.
Na razie nie wiadomo, co dokładnie było przyczyną zaprószenia ognia. Sprawą zajmuje się policja, a budynek został sprawdzony pod kątem bezpieczeństwa po zakończeniu działań strażaków.
Miasto zapewniło schronienie i wyżywienie, część lokatorów wróciła do mieszkań
Miasto Rzeszów w nocy podstawiło „ciepły autobus”, w którym poszkodowani mogli schronić się przed zimnem i otrzymać gorącą herbatę.
„Dzisiaj rano wszyscy — zarówno pogorzelcy, jak i służby pracujące na miejscu przez całą noc — otrzymali ciepły posiłek. Żurek”
— poinformowała Marzena Kłeczek-Krawiec, rzeczniczka prezydenta Rzeszowa.
Część mieszkańców już wróciła do swoich lokali.
„Mieszkańcy parteru, pierwszego i drugiego piętra mogli już wrócić do swoich mieszkań. Mieszkańcy trzeciego i czwartego piętra jeszcze nie”
— przekazała rzeczniczka. Osoby, które nie mogą na razie wrócić, znalazły tymczasowe schronienie u rodzin, a „2 osoby z niepełnosprawnością” przyjęto do miejskiego domu pomocy społecznej, gdzie „mogą zostać, ile potrzebują, dopóki nie będą mogli wrócić”.
Ratusz zapewnia, że wsparcie będzie kontynuowane i dostosowane do bieżących potrzeb.
„Taką pomoc otrzymają, jakiej będą potrzebowali”
— podkreśliła Kłeczek-Krawiec.
Pytana o sytuację socjalną lokatorów, rzeczniczka zaznaczyła, że to „prywatne sprawy mieszkańców”, dodając jedynie, że to „blok komunalny, więc… mieszkali bardzo różni ludzie z potrzebami”.
Nie potwierdziła nieoficjalnych doniesień dotyczących wcześniejszych incydentów pod tym adresem.
Napisz komentarz
Komentarze