Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Reklama
Reklama orkiestra księżniczek Rzeszów
Reklama

MŚ 2022 - Michniewicz: nie myślę o rezygnacji, decyzja należy do prezesa Kuleszy

Podziel się
Oceń

Czesław Michniewicz podkreślił, że nie rozważa rezygnacji z funkcji selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski i zapewnił, że nie ma żadnego konfliktu między nim a prezesem PZPN Cezarym Kuleszą.
  • Źródło: PAP Mediaroom
MŚ 2022 - Michniewicz: nie myślę o rezygnacji, decyzja należy do prezesa Kuleszy

Autor: PAP

"Co zrobi prezes Kulesza to nikt z nas nie wie, łącznie ze mną, ale na pewno nie jestem w żadnym konflikcie z prezesem. To kolejna manipulacja i nieprawda. Cały czas byłem i jestem z nim w kontakcie, rozmawialiśmy już po powrocie do Polski, na miejscu też spotykaliśmy się wiele razy" - powiedział Michniewicz na antenie Radia Zet i dodał, że szef związku cały czas mu pomaga i go wspiera.

"Do 31 grudnia jestem pracownikiem PZPN, a co będzie później zdecyduje prezes Kulesza" - przekazał.

Zaprzeczył, że w jego kontrakcie jest zapis, że decyzja o przedłużeniu umowy musi zapaść w ciągu siedmiu dni po mundialu.

"Nie wywieram żadnej presji, na pewno się spotkamy, jeszcze raz wszystko przeanalizujemy" - dodał.

Przypomniał, że wykonał wszystkie zadania, jakie przed nim postawiono, czyli najpierw awans do mundialu, a później wyjście z grupy w Katarze.

"Być może ktoś by chciał, żebyśmy się pokłócili, ale tak nie jest. Nie pojawiła się we mnie myśl o rezygnacji, bo ja wykonuję swoje zadania. Oczywiście, że zawsze może być lepiej, czy pod względem punktowym, stylu gry, ale jak się popatrzy, jak ta reprezentacja się tworzy, z jakich zawodników, to ta reprezentacja może bardzo fajnie funkcjonować" - ocenił.

Zaprzeczył też jakoby nie wykonał polecenia Kuleszy, by żony czy najbliżsi piłkarzy nie mieszkali w tym samym hotelu, co kadrowicze.

"Nic takiego nie było, to kolejna nieprawda. 40 km od naszego hotelu działacze PZPN i sponsorzy mieszkali w oddzielnym hotelu. Tam mieszkała m.in. żona Kamila Glika czy rodzina Matty'ego Casha. W niedzielę po meczu z Arabią Saudyjską zorganizowaliśmy kolację dla wszystkich rodzin piłkarzy, znajomych, wszystkich, którzy im kibicują. Zjedliśmy kolację, ja powiedziałem kilka słów do wszystkich i to było jedyne spotkanie z rodzinami. Żadnej sprawy mieszkania rodzin w naszym hotelu nie było" - tłumaczył.

Bronił też obranej taktyki na poszczególne spotkania na mundialu.

Mundial 2022 - Francja - Polska 3:1

"Może kiedyś wszyscy zobaczą, jak naprawdę chcieliśmy grać, a jak to wyglądało na boisku, ale teraz nie jest na to czas, bo mogłoby to być źle odebrane" - wspomniał.

Podkreślił, że pierwszy mecz - w tym przypadku z Meksykiem - determinuje cały turniej. "Wiedzieliśmy, że jak go nie przegramy, to do ostatniego meczu liczysz się w walce o awans. My nie wyszliśmy z grupy przez 36 lat, więc my nie byliśmy faworytem. Nasza taktyka była taka, żeby się zabezpieczyć, żeby nasza gra była stabilna w defensywie, ale też wykorzystywać swoje szanse" - poinformował i powiedział, że gdyby Robert Lewandowski wykorzystał rzut karny, to mogłoby się skończyć 2:0, jak w marcowym barażu ze Szwecją, bo to były podobne spotkania.

W powszechnej opinii gra biało-czerwonych najlepiej wyglądała w przegranym meczu z Francją, po którym odpadli z turnieju.

"W meczu grupowym z Argentyną (0:2) czuć było, że on decyduje o wielu rzeczach. Cały czas wszystko było na krawędzi. Z punktu widzenia psychologicznego to był bardzo trudny mecz, piłkarze byli zagubieni, ale to była sytuacja ekstremalna, m.in. za sprawą tej psychozy, że przez 36 lat nie wyszliśmy z grupy. Nieprzypadkowo Lewandowski płakał po bramce z Arabią Saudyjską. A z Francją czy z kimkolwiek byśmy wtedy zagrali, wiedzieliśmy, że będzie inaczej, że zagramy swobodniej. Często na boisku decyduje głowa, psychika zabija dynamikę i dlatego także mecz z Argentyną wyglądał tak, a nie inaczej. Dla nas to wszystko było nowe" - podkreślił.

Michniewicz przyznał, że wsiadając w poniedziałek do samolotu w Katarze czuł ulgę, że spełniły się "może nie jakieś górnolotne", ale marzenia o wyjściu z grupy.

"Wiedzieliśmy też jednak, że po wyjściu z grupy możemy trafić na silnego rywala i możemy z nim powalczyć, co też się potwierdziło. Żałowałem, że nie udało się strzelić bramki na 1:0 z Francją, bo to też było możliwe, a wtedy mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej. A gdy już wylądowaliśmy, okazało się, że problemów zaczęło przybywać i dziś mało się rozmawia o naszym wyniku sportowym, który był dobry, bo zrobiliśmy coś, co się nie udawało przez 36 lat, i co dało nam olbrzymią satysfakcję, choć może nie jest to wynik ponad stan czy na poziomie drużyn trenera Górskiego i Piechniczka" - mówił.

MŚ 2022 - mimo porażki z Argentyną Polska awansowała do 1/8 finału

Jak zapewnił, nie ma też żadnego konfliktu między nim czy liderami drużyny, jak Robert Lewandowski czy Piotr Zieliński.

"We wtorek nawet Robert do mnie zadzwonił, a nie musiał, bo jest na wakacjach i mówi: +trenerze, nie wiem skąd ten problem+. Mówił też, że media zawsze z czegoś będą robić problem" - dodał.

Trener odniósł się również do tematu premii, jakie drużyna rzekomo miała obiecane od premiera Mateusza Morawieckiego za wyjście z grupy, oraz do rozbieżności, jakie rzekomo powstały w drużynie w kwestii ich podziału.

Zaczął od opisu przebiegu spotkania z szefem rządu. "To było spotkanie w dniu wylotu do Kataru. Spotkaliśmy się na obiedzie, premier rozmawiał z całą naszą delegacją, która wylatywała do Kataru, a to było 65 osób, mówię tylko o ekipie, która była przy reprezentacji. To była taka luźna rozmowa, pan premier przemieszczał się po sali i przy każdym stoliku z kimś rozmawiał. Żartów było dużo. Przy niektórych stolikach pytali, w jakiej ewentualnie walucie (będzie premia - PAP), bo my zarabiamy w euro, a ktoś mówił, że jeszcze w czymś innym i to była taka luźna, niewiążąca rozmowa" - relacjonował.

Jego zdaniem najważniejsze słowa, jakie premier wypowiedział padły tuż przed pamiątkową fotografią.

"Pan premier powiedział, że jeśli osiągniemy wyjście z grupy, co po 36 latach można będzie uznać za mały sukces, to on pomyśli nad premią. Obiecał też, że jeśli wyjdziemy z grupy i jeśli czas i obowiązki mu pozwolą, to postara się przylecieć do nas na kolejny mecz, już w fazie pucharowej. Wtedy będzie czas, żeby uściślić ewentualnie, co premier miał na myśli odnośnie premii. Okazuje się, że premier do nas nie doleciał, składał gratulacje po każdym meczu, które ja przekazywałem drużynie" - kontynuował.

"Byliśmy w Katarze prawie 20 dni, na temat premii, ewentualnej premii od premiera, bo tak o tym zawsze mówiliśmy, rozmawialiśmy może pięć minut. Rozmawiałem 3-4 minuty z Robertem Lewandowskim przed odprawą, porozmawialiśmy ogólnie o temacie. Nie było między nami różnicy zdań, ale mówiłem od początku, żeby ewentualna premia, nikt nie mówił o kwotach, była dla tych wszystkich pracowników, całego sztabu, w sumie 65 osób, którzy cały czas byli z nami i nam pomagali. Później była odprawa, zostaliśmy jeszcze pięć minut po niej, żeby ten temat zamknąć, mówiłem, że wy macie swoją propozycję, ale i tak o wszystkim ewentualnie będzie decydować pan premier. Zamknęliśmy temat w pięć minut, żadnych kłótni, skoncentrowaliśmy się na tym, co najważniejsze, atmosfera dalej była fantastyczna" - zaznaczył i dodał, że ani on, ani jego najbliższy współpracownik Kamil Potrykus nie chcieli w tej nagrodzie partycypować.

Po dyskusji, jaka przewinęła się na ten temat w mediach, premier Morawiecki we wtorek oświadczył, że nie będzie rządowych środków na premie dla piłkarzy, a nagradzanie za wyniki na najbardziej prestiżowych turniejach jest ważnym elementem całości systemu i zarazem rolą PZPN oraz głównych sponsorów. Wcześniej rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że premier rozmawiał z prezesem PZPN oraz trenerem reprezentacji o funduszu na szkolenia czy rozwój infrastruktury; warunkiem był awans z grupy na MŚ.

"Ja i wszyscy reprezentanci, niezależnie gdzie grają, nie jechaliśmy tam dla pieniędzy, jechaliśmy, żeby zagrać na mistrzostwach świata, żeby spełnić swoje marzenia. My tam nie rozmawialiśmy o pieniądzach, a temat później pojawił się w formie żartów. To nie jest tak, że my nie spaliśmy po nocach, nie myśleliśmy o meczu z Francją, a zajmowaliśmy się premiami. Tematów zastępczych jest więcej i nie chcę, by one zdominowały dyskusję o naszym występie, dlatego chcę pewne rzeczy sprostować" - podsumował Michniewicz.

Polscy piłkarze udział w MŚ w Katarze zakończyli w niedzielę po porażce 1:3 z Francją w 1/8 finału. Wcześniej wyszli z grupy, co udało się biało-czerwonym po raz pierwszy od 1986 roku.(PAP)

pp/ co/

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: PiterTreść komentarza: "...Prezydenta Rafała Trzaskowskiego..." - chciałby nim być zapewne, ale jest tylko prezydentem miasta, a piastuje urząd "Prezydenta miasta stołecznego Warszawa", więc wypadałoby wiedzieć jak i jakich kolokwializmów można używać.Data dodania komentarza: 4.05.2025, 06:48Źródło komentarza: "Tęczowy Trzaskowski". Baner kibiców Resovii podchwycił znany polityk PiSAutor komentarza: kolejarzTreść komentarza: tęczowy rafał , tęczowi kibice resovi ukrywający sie pod postacią twardzieli w dresachData dodania komentarza: 30.04.2025, 12:40Źródło komentarza: "Tęczowy Trzaskowski". Baner kibiców Resovii podchwycił znany polityk PiSAutor komentarza: wyborcaTreść komentarza: a jest jakis poseł który coś zrobił dla Podkarpacia? Oprócz wstydu ?Data dodania komentarza: 30.04.2025, 12:39Źródło komentarza: Radni PiS przegłosowali stanowisko Sejmiku. Poseł Gawlik: To polityka uprawiana na kłamstwie!Autor komentarza: NNTreść komentarza: To gawlik jest posłem? Człowiek całe życie się uczy. Nigdy nie słyszałem o nim żeby coś tu robił dla Rzeszowa czy Podkarpackiego wogóleData dodania komentarza: 28.04.2025, 18:51Źródło komentarza: Radni PiS przegłosowali stanowisko Sejmiku. Poseł Gawlik: To polityka uprawiana na kłamstwie!Autor komentarza: gośćTreść komentarza: jaki klub takie hasła !Data dodania komentarza: 26.04.2025, 11:06Źródło komentarza: "Tęczowy Trzaskowski". Baner kibiców Resovii podchwycił znany polityk PiSAutor komentarza: czfTreść komentarza: Biały terror zaczął się o rok wcześniej niż czerwony i pochłonął więcej ofiar, mordowanych w o wiele bardziej brutalny sposób. Na początku rewolucja była w rzeczywistości zbyt łaskawa i naiwna. Bolszewicy wielokrotnie okazywali wielkoduszność i pozwalali znanym i aktywnym kontrrewolucjonistom odejść wolno, tak jak np. gen. Piotr Krasnow, którego puszczono wolno za obietnicę, że nie będzie walczył przeciwko rządowi, a który potem natychmiast złamał swoją obietnicę, a potem zaś kolaborował z nazistami. Czerezwyczajki stanowiły przykrą konieczność w obliczu krwawego oporu ancien regime'u. p. art. „10 najczęstszych kłamstw na temat Rewolucji Październikowej” na naszej stronie, kłamstwo nr 4 – w dalszej części cytubemy także Marka Twaina czy gen. Gravesa z USA albo amerykańskiego ambasadoraData dodania komentarza: 24.04.2025, 08:35Źródło komentarza: Komunistyczna propaganda na ulicach Rzeszowa. Wiemy, kto za tym stoi!
ReklamaAdvertisement
ReklamaAdvertisement
Reklama