Tamtejsza społeczność zamknęła ten czas z poczuciem dumy i radości, które wykraczają daleko poza ramy dziennika lekcyjnego. Bo oto list, który wysłano z tej małej podkarpackiej szkoły, powędrował aż do Watykanu i około miesiąc temu... wrócił z odpowiedzią.
Wyzwania nowej funkcji
A wszystko zaczęło się we wrześniu, gdy funkcję dyrektora szkoły objął Janusz Dzik. Nie był to dla niego zwykły zawodowy awans, lecz bardziej początek realizacji głęboko przemyślanej misji wychowawczej. Od lat związany z edukacją jako katecheta, przychodził do nowej roli z jasną wizją tego, czym szkoła powinna być.
W moim Credo dyrektorskim zawarłem kształcenie młodego pokolenia w duchu wartości chrześcijańskich i patriotycznych, co konsekwentnie wraz z moimi nauczycielami realizujemy.
- wyjaśniał w rozmowie z dziennikarzem Halo Rzeszów.
Nowa funkcja przyniosła ze sobą nie tylko obowiązki, ale także wyzwania, które trudno przewidzieć z perspektywy samej teorii. Każdy dzień stawiał pytania o to, jak podejmować decyzje godne miejsca, które się reprezentuje. Jak budować nie tylko wizerunek szkoły, ale przede wszystkim jej duszę w oczach uczniów, rodziców, ale też i całej lokalnej społeczności.
Wielokrotnie stawałem przed dylematami, w jaki sposób postąpić, by godnie zaprezentować naszą placówkę w środowisku lokalnym, a ostatnimi czasy, jak się okazało, również globalnym.
- wspominał dyrektor Dzik.
Habemus Papam!
Moment przełomowy przyszedł niespodziewanie, za pośrednictwem ekranów telewizorów i mediów na całym świecie. Z loggii Bazyliki św. Piotra w Rzymie popłynęły słowa, które od wieków poruszają serca milionów: Annuntio vobis gaudium magnum: habemus Papam!
Wraz z wyborem na tron Piotrowy papieża Leona XIV, w niespełna 35-letnim dyrektorze Szkoły Podstawowej zrodziła się myśl, która szybko przerodziła się w czyn.
Od razu uznałem, że wypada nowoobranemu Ojcu Świętemu pogratulować wyboru na następcę św. Piotra.
- opowiadał.
Następnego ranka, jeszcze zanim na dobre rozpoczął się szkolny dzień, dyrektor zatrzymał się w sekretariacie i wypowiedział słowa, które brzmiały jak poranny żart, choć skrywały w sobie zupełnie poważną intencję.
Ewelinka, piszemy do papieża.
Chodziło oczywiście o Ewelinę Rybę, przewodniczącą Rady Rodziców, która odpowiedziała na tę informację uśmiechem. W końcu nie pierwszy raz słyszała odważne, może nawet trochę szalone pomysły. Ale tego dnia coś się zmieniło. Gdy dyrektor wrócił z gotowym tekstem i poprosił o graficzne opracowanie, stało się jasne, że tym razem żart przeszedł w czyn.
Wtedy było jasne, że tego dnia wypuścimy z naszej placówki o jedno pismo wychodzące więcej.
- wyjaśniał dyrektor Dzik.

Nieoczekiwana odpowiedź
List został wysłany bez fanfar, bez medialnego szumu. Był wyrazem serdeczności i szacunku, płynącym z małej miejscowości, w której wielkie wartości są codziennością. I choć w głębi serca każdy chciałby wierzyć, że papież przeczyta, nikt nie śmiał liczyć na odpowiedź.
Dlatego gdy pewnego dnia w szkole pojawiła się koperta opatrzona pieczęcią Città del Vaticano, emocje trudno było opisać.
W momencie otrzymania listu z pieczęcią "Citta del Vaticano" postanowiliśmy podzielić się tym faktem najpierw z naszymi współpracownikami z pracy, a następnie za pośrednictwem mediów społecznościowych z całym naszym środowiskiem lokalnym, co spotkało się z wielkim zaskoczeniem, ale również z dumą i radością.
- relacjonują pracownicy szkoły.
Nadawcą listu był ks. Roberto Campisi, asesor ds. Spraw Ogólnych Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, który w imieniu Ojca Świętego podziękował uczniom i pracownikom za przekazane gratulacje i wyrazy szacunku.
Modląc się o otwartość na Ducha Świętego dla całego Ludu Bożego, Ojciec Święty udziela swego Apostolskiego Błogosławieństwa Panu Dyrektorowi, Gronu Pedagogicznemu, Pracownikom oraz Uczniom Szkoły Podstawowej w Dobrkowie i ich Rodzicom.
- napisano w liście.
Nie sposób nie zauważyć, że list ten był nie tylko odpowiedzią z Watykanu. Był znakiem, że nawet niewielka szkoła może mieć głos, który zostanie usłyszany. Że wychowanie oparte na wartościach to nie slogan, ale droga, która, choć jest wymagająca, potrafi prowadzić do rzeczy wielkich.
W Dobrkowie nie był to rok szkolny jak każdy inny. W kronice szkoły zapisze się nie tylko data, ale i historia listu, który wypłynął z potrzeby serca i wrócił z błogosławieństwem.

Napisz komentarz
Komentarze