Kiedy wchodzę w zakręt przy kontenerach PCK, niemal zawsze natykam się na przedstawicieli rodu Szczurów i nie sposób traktować ich jak zwykłe zwierzęta, bo wtopili się w tkankę Rzeszowa tak głęboko, że stali się naszymi sąsiadami, współlokatorami.
A czasem może nawet bardziej obywatelami niż my sami, bo oni nigdy nie opuszczają miasta, nie uciekają, nie sprzedają swoich mieszkań i nie narzekają na władze – po prostu są, trwają i czekają, aż nadejdzie noc, żeby zająć należne im miejsce przy kontenerach, które w ich świecie są niczym pałace sprawiedliwości, gdzie ważą się losy ludzkich odpadków i gdzie odbija się prawda o naszej konsumpcyjnej epopei.
Kiedy stoją przy workach, mam wrażenie, że przewodniczą obradom podziemnego parlamentu, którego decyzje mają większą wagę niż uchwały radnych, bo tam naprawdę rozdziela się to, co zostało po nas, tam widać w czystej postaci naszą marnotrawność i nasze obyczaje, tam Szczury odgrywają rolę kronikarzy i archiwistów, choć nie używają pióra ani tuszu, tylko łap i zębów, a mimo to wiedzą o nas więcej niż ktokolwiek, bo ich życie to nieustanna lektura tego, co wyrzucamy.
I myślę wtedy, że któregoś dnia trzeba będzie pochować jednego z nich jak prawdziwego obywatela, nie w anonimowej dziurze, ale w rytuale, który będzie miał w sobie trochę powagi i trochę ironii, bo przecież Obywatel Szczur zasłużył, by spojrzeć na niego jak na zwierciadło, w którym odbija się nasze własne oblicze.
Wyobrażam sobie ten pogrzeb na Lenartowicza, z pudełkiem po butach jako trumną, ze zniczami ustawionymi wokół, z przechodniami, którzy na moment przystaną i zdejmą czapki, a potem zapiszą w pamięci, że tu, na tym chodniku, spoczął ktoś, kto wiedział o nas wszystko, choć nigdy nie powiedział ani słowa.
I w tej wizji jest coś więcej niż groteska, bo być może w gruncie rzeczy to my jesteśmy szczurami, tylko w garniturach zamiast w futrze, i może przyjdzie taki dzień, że ktoś postawi pudełko także dla nas, z kartką: "Obywatela Człowieka pochowano na Lenartowicza", i wtedy okaże się, że przez cały ten czas patrzyliśmy na siebie samych, myląc bohaterów tej opowieści.
Klauzula trzeźwości
Autor oświadcza, iż w trakcie pisania niniejszych słów pozostawał on w stanie całkowitej trzeźwości i był zupełnie wolny od wpływu wszelkich używek.
Napisz komentarz
Komentarze