Wciąż trwają czynności wyjaśniające prowadzone przez policję i prokuraturę ws dramatycznego pożaru w Bratkowicach. Do wybuchu najprawdopodobniej butli gazowej lub gazu ulatniającego się z niej, doszło 1 sierpnia wieczorem. Jak mówili świadkowie na miejscu zdarzenia, zanim zobaczyli gęsty dym i ogień, usłyszeli potężny wybuch. - To był tak ogromny huk, jakby samoloty jakieś przeleciały nad samymi domami - mówiła jedna z mieszkanek Bratkowic.
- Usłyszałam ogromny wybuch i wstrząs, pomyślałam od razu, że stało się coś złego - opisuje inna z kobiet. Co istotne wybuch był słyszany w promieniu kilkuset metrów. - Najprawdopodobniej na skutek wybuchu butli z gazem lub wybuchu gazu ulatniającego się z tej butli, doszło do pożaru domu jednorodzinnego - opisywał zdarzenie bryg. Marcin Betleja, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. Pożar został ugaszony około godz. 22. Wtedy też zakończono działania gaśnicze.
ZDJĘCIA Z AKCJI RATUNKOWO-GAŚNICZEJ:
Ranny mężczyzna trafił do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie przy ul. Lwowskiej. - Został on wstępnie zaopatrzony przez naszych medyków. Z uwagi na dużą skalę oparzeń, chwilę później, został przetransportowany na specjalistyczny oddział szpitala im. Rydygiera w Krakowie - mówił nam Tomasz Warchoł, rzecznik prasowy szpitala na Lwowskiej. Według naszych nieoficjalnych ustaleń w pierwszym tygodniu pobytu 66-letni mężczyzna był przytomny, w stanie stabilnym. Niestety od kilku dni, z uwagi na czynności medyczne, został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
MIEJSCE POŻARU NA DRUGI DZIEŃ:
- Maciej w dalszym ciągu przebywa na OIOM-ie, ale jest już przytomny i w miarę logicznym kontakcie słownym - przekazał nam w poniedziałek (28.08.) Robert Kisiel, przyjaciel poszkodowanego.
Potrzebna pomoc dla Pana Macieja
- Czeka go jeszcze długotrwałe leczenie, a później bardzo kosztowna rehabilitacja. Na domiar złego Maciej nie ma bliskiej rodziny (nie licząc kociaka, który jakimś cudem wyszedł nieomal bez szwanku i zabezpieczony oczekuje na powrót swojego pana) - przekazuje Robert Kisiel, autor zbiórki na leczenie i dalsze życie poparzonego mężczyzny.
Dom, w którym mieszkał był jedynie wynajmowany, a po eksplozji i pożarze nie nadaje się do użytku. - Pan Maciej stracił praktycznie cały dobytek, praktycznie nie ma nawet własnej odzieży czy butów, o innych rzeczach nawet nie wspominając - zauważa jego przyjaciel.
Robert Kisiel założył zbiórkę na platformie pomagam.pl na pokrycie kosztów przyszłej rehabilitacji, a w bliższej perspektywie "wyposażenie" pana Macieja w podstawowe środki, które po wyjściu ze szpitala pozwolą mu na w miarę normalne funkcjonowanie (jakiś tymczasowy dach nad głową, podstawowe sprzęty, odzież), bo te z zasiłku chorobowego w takiej sytuacji na niewiele starczą - przekazuje.
Podobną zbiórkę prowadzi też Akademia Dobrych Pomysłów. Link TUTAJ.
Napisz komentarz
Komentarze