Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Reklama Eco Energy 24 – klimatyzacja Rzeszów

Grzegorz Lato kończy 75 lat: zdrowie słuszne jak na ten wiek

Podziel się
Oceń

Grzegorz Lato, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego futbolu, kończy we wtorek 75 lat. "Zdrowie jest... słuszne jak na ten wiek. We wrześniu miałem operację kolana, ale już mogę normalnie chodzić" – powiedział PAP król strzelców mundialu 1974.
Grzegorz Lato kończy 75 lat: zdrowie słuszne jak na ten wiek

Autor: PAP/Leszek Szymański

"Czego można mi życzyć? Tylko zdrowia! A wie pan, dlaczego? Bo jak jest zdrowie, oczywiście raz lepsze, raz gorsze, to zawsze damy sobie radę. A bez zdrowia to wiadomo, jak jest..." - przyznał 100-krotny reprezentant Polski i zdobywca 45 goli w narodowych barwach, później trener, senator RP i w latach 2008-12 prezes PZPN.

Na szczęście, jak dodał, w jego przypadku nie można narzekać.

"Jak się czuję? Przyznam szczerze, że zdrowie jest słuszne według wieku. Tak jak u 75-latka. Solidnie, elegancko. Cieszmy się z każdego dnia i... aby do przodu" - zaznaczył jubilat.

W ostatnich miesiącach były wybitny piłkarz musiał jednak znacznie ograniczyć aktywność fizyczną.

"We wrześniu ubiegłego roku miałem operację kolana. Pozostały jeszcze drobne dolegliwości z tym związane, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Powiedziano mi, że do roku nerwy mają się połączyć i wszystko wróci do dawnego stanu" - przyznał.

"Mam oczywiście swój program rehabilitacji, już drugiego dnia po operacji mnie +męczyli+. I potem ciężka praca przez sześć tygodni. Powiem szczerze, trochę +przeszedłem+ od czasu, gdy mi szwy wyciągnięto. Od poniedziałku do piątku, przerwa tylko w sobotę i niedzielę. Ale już mogę normalnie chodzić, bez żadnego problemu" - dodał.

Wreszcie pan Grzegorz może spokojnie świętować swoje ważne urodziny, bowiem - jak przypominał w rozmowach z PAP - różnie z tym w przeszłości bywało.

"Miałem trochę pecha, zwłaszcza do okrągłych urodzin. W 2010 roku moja +60+ wypadała w czwartek, a w sobotę wieczorem żona chciała zrobić przyjęcie dla bliskich i znajomych. Wiadomo jednak, co się wydarzyło w Smoleńsku w sobotę rano, czyli 10 kwietnia. Tragedia... Zginęło tylu wspaniałych ludzi. No i odwołaliśmy urodziny" – wspominał Lato. Z kolei w 2020 roku nie mógł obchodzić uroczyście 70. urodzin z powodu pandemii koronawirusa.

Teraz, jak podkreślił, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odpowiednio uczcić urodziny. "Jak najbardziej, wszystko już jest załatwione. Nie odpuszczą mi!" - śmiał się Lato.

Oczywiście w dalszym ciągu uważnie śledzi polski futbol. I martwi się losem Stali Mielec, której jest wychowankiem. Na siedem kolejek przed końcem sezonu ekstraklasy drużyna znajduje się w strefie spadkowej.

"Nie ukrywam, że niepokoję się o Stal. Ale skoro sprzedaje się najlepszego bramkarza i napastnika... (Mateusza Kochalskiego i Ilję Szkurina - PAP). To nie jest budowa drużyny. Powinno się zostawiać najsilniejsze jednostki w klubie, a wymieniać najsłabsze. Ciężko będzie się Stali utrzymać, na dodatek ma wymagający kalendarz. Martwię się. A proszę zobaczyć, co robi ostatnio Śląsk Wrocław. Lechia Gdańsk też się nie poddaje. Łatwo spaść z ekstraklasy, ale wrócić - znacznie trudniej. Przykładem Wisła Kraków, która już trzeci sezon męczy się w 1. lidze. To nie jest taka prosta sprawa" - podkreślił.

Urodzony 8 kwietnia 1950 roku w Malborku Lato jest dwukrotnym medalistą mistrzostw świata (trzecie miejsce w 1974 i 1982 roku), mistrzem olimpijskim z 1972 i wicemistrzem olimpijskim z 1976 roku, królem strzelców MŚ 1974.

Kilka lat temu, wspominając mundial w RFN, mówił: "Nigdy nie zapomnę pierwszego meczu w grupie, wygranego 3:2 z Argentyną. Nikt w nas nie wierzył. Przecież rywale byli potęgą, podobnie jak Włosi, wówczas wicemistrzowie świata. My i Haiti mieliśmy być +chłopcami do bicia+. Tymczasem mecz z Argentyną pokazał, że wcześniejsze eliminacje i spotkania z Anglikami, których u siebie pokonaliśmy 2:0, nie były przypadkiem" – zaznaczył.

Ostatecznie biało-czerwoni pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce w turnieju, a Lato z dorobkiem siedmiu goli został królem strzelców.

"Szkoda meczu z RFN, przegranego 0:1, decydującego o awansie do finału. To spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć, bo to było waterpolo, a nie futbol. Piłka stawała w wodzie jak rzucona cegłówka, chwilami nie dało się jej kopnąć. Bardzo żałuję, że nasi działacze zgodzili się na grę w takich warunkach" – przyznał.

"No i potem zostało nam spotkanie o trzecie miejsce, z Brazylią. To był bardzo ważny mecz, bo stanęliśmy przed szansą wywalczenia pierwszego w historii medalu mistrzostw świata dla Polski" - dodał Lato, którego gol zapewnił biało-czerwonym zwycięstwo 1:0.

Osiem lat później drużyna z dynamicznym skrzydłowym w składzie, ale już prowadzona przez Antoniego Piechniczka, również zajęła trzecie miejsce w MŚ. Mundialu w Hiszpanii, jak zapewnił, wcale nie stawia niżej niż tego w RFN.

"Ja nie dzielę medali z 1974 i 1982. One są dla mnie tak samo ważne. Medal to medal. Wiadomo, jaka była sytuacja przed turniejem w Hiszpanii, w Polsce był stan wojenny. Nie graliśmy towarzyskich meczów, jedynie z zespołami klubowymi. Nasza dyspozycja była niewiadomą, na dodatek na początku mundialu kontuzji doznali Andrzej Iwan i Jan Jałocha" – przypomniał.

"Te pechowe sytuacje nie załamały jednak zespołu. Za Iwana został przesunięty do przodu Zbigniew Boniek, a Jałochę zmienił Marek Dziuba, z którym świetnie mi się współpracowało. Robiliśmy dobrą robotę na prawej stronie" – powiedział.

W sukcesie z 1982 roku Lato też miał swój duży udział. Zdobył bramkę w wygranym 5:1 meczu z Peru, a w spotkaniu drugiej fazy grupowej (wówczas obowiązywał inny system turnieju) zaliczył – jak przypomniał – dwie asysty z Belgią (3:0). Trzy gole strzelił wówczas Boniek.

W Polsce jego jedynym klubem była Stal, z którą zdobył mistrzostwo kraju w 1973 i 1976 roku, był również dwukrotnie królem strzelców ekstraklasy (1973, 1975).

Po wyjeździe z kraju grał w belgijskim Lokeren (1980-82), a kolejne dwa lata w meksykańskim Atlante FC. Karierę zakończył w 1984 roku, a później - już tylko amatorsko - grał w Kanadzie w polonijnym klubie Polonia Hamilton.

Rozmawiał: Maciej Białek (PAP)

bia/ pp/


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: lózakTreść komentarza: marka zobowiązuje...Data dodania komentarza: 18.11.2025, 13:36Źródło komentarza: Rajd 20-latka po obwodnicy: jednego dnia ‘zarobił’ 12,5 tys. zł mandatu i 44 punkty karneAutor komentarza: lózakTreść komentarza: Data dodania komentarza: 17.11.2025, 13:43Źródło komentarza: Bieszczady bliżej ekspresówki. Droga krajowa nr 28 Długie-Sanok będzie rozbudowanaAutor komentarza: JurekTreść komentarza: Wąski, masz łeb. Niepodległość to brak uzależnienia od kogokolwiek, suwerenność to takie samo rozumienie prawa dla każdego obywatela. Tak rozumiem. Rozumiem też, że po referendum akcesyjnym większość narodu opowiedziała się za wejściem do UE. Wybieramy takich jakich mamy na talerzu, wybór między dżumą a cholerą, albo syfilisem jest jak wiadomo wszystkim.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 16:03Źródło komentarza: Obchody Święta Niepodległości w Rzeszowie. Początek już w piątekAutor komentarza: mieszkaniec okolicyTreść komentarza: Są moze jakieś plany ktrędy pobiegnie droga Długie – SanokData dodania komentarza: 16.11.2025, 14:52Źródło komentarza: Bieszczady bliżej ekspresówki. Droga krajowa nr 28 Długie-Sanok będzie rozbudowanaAutor komentarza: krisTreść komentarza: Jedna wielka ściema w polskim stylu, nie ma to nic wspólnego z Czarnym Piątkiem który funkcjonuje na zachodzie Europy.Data dodania komentarza: 15.11.2025, 17:33Źródło komentarza: Raport: dwie trzecie klientów ma zamiar skorzystać ze sklepowych promocji w black fridayAutor komentarza: rzeszowiakTreść komentarza: Jeszcze mu mało! na podwyżkę trzeba zasłużyć, nie wystarczy "byĆ"!Data dodania komentarza: 15.11.2025, 07:36Źródło komentarza: Prezydent Konrad Fijołek bez podwyżki; na maksymalne wynagrodzenie nie zgodzili się radni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama