Problem jako jeden z pierwszych opisał portal Energetyka24. Przywołał on słowa rzecznika Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Macieja Wapińskiego.
Naturalna kolej rzeczy?
W swojej wypowiedzi uspokajał on, że niedobór był przewidywany i nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego. Wapiński przyznał jednak jednocześnie, że sytuacja ta pokazała słabość naszego systemu.
Tego dnia nadwyżka energii z odnawialnych źródeł wymusiła ograniczenia w produkcji, a wieczorem część elektrowni konwencjonalnych nie zdążyła wznowić pracy na czas. Słabszy niż przewidywano wiatr dodatkowo pogłębił problem.
Stosunkowo często w ciągu dnia musimy zaniżać generację energii z jednostek konwencjonalnych ze względu na nadwyżkę generacji ponad zapotrzebowanie i konieczność utrzymania bezpiecznej pracy systemu. Wczoraj ze względu na nadwyżkę energii w ciągu dnia byliśmy zmuszeni do zaniżenia generacji ze źródeł odnawialnych, jednak na wieczór jednostki konwencjonalne musiały wznowić pracę. Nie zawsze są w stanie to zrobić.
- mówił rzecznik dla portalu Energetyka24.
Niekorzystne prognozy
Ostatecznie problem udało się zażegnać dzięki wsparciu zza wschodniej granicy.
Dzięki pomocy awaryjnej z Ukrainy, ok. 200-400 MW między 19 a 22, mogliśmy zapewnić bezpieczną pracę systemu.
- podkreślił Wapiński.
Choć tym razem kryzys został zażegnany, raport PSE nie pozostawia złudzeń: w 2025 r. deficyt mocy może sięgnąć aż 8 tysięcy megawatów, co jest poważnym ostrzeżeniem przed ewentualnymi blackoutami.
Prognozy na 2030 r. również nie napawają optymizmem. Wskaźnik LOLE (ang. Loss of Load Expectation), który pokazuje średnią liczbę godzin w roku, gdy system może nie sprostać zapotrzebowaniu, ma wtedy wynieść 12,56 godzin. To ponad czterokrotnie więcej niż bezpieczny limit trzech godzin.
Zła polityka
Problem ma tkwić przede wszystkim w procesie wygaszania przestarzałych elektrowni węglowych. Są one coraz mniej opłacalne i szkodliwe dla środowiska, ale wciąż stanowią istotne ogniwo polskiego systemu energetycznego. Ich miejsce powinny zająć nowoczesne jednostki gazowe, jądrowe lub biomasowe, które mogą stabilnie pracować niezależnie od warunków pogodowych.
Tymczasem rząd wprowadził tymczasowe wsparcie dla starszych bloków węglowych, które ma jedynie odwlec problem w czasie. Bez inwestycji w magazyny energii oraz nowe źródła dyspozycyjne Polska ma coraz częściej zmagać się z deficytem mocy, co dobitnie podkreślono w artykule cytowanego portalu..
Historia z 2 czerwca pokazuje, że nasze bezpieczeństwo energetyczne jest dziś mocno zależne od importu awaryjnego i szczęścia. Obywatele nie odczuli skutków tego kryzysu tylko dzięki szybkiej pomocy zza wschodniej granicy. Jak podkreślają jednak eksperci, nie możemy liczyć na podobny ratunek za każdym razem.
Napisz komentarz
Komentarze